Le fatiche di Ercole (1958)
Po "Starciu Tytanów" naszła mnie chęć na przypomnienie sobie starych włoskich produkcji inspirowanych mitologią. Postanowiłem zatem raz jeszcze obejrzeć jeden z najsłynniejszych obrazów gatunku – "Herkulesa" ze Stevem Reevesem w roli głównej.
Film okazał się dokładnie taki, jakim go zapamiętałem. Naiwna fabuła, śmieszni w swej heroiczności i przebiegłości bohaterowie i piękna Sylvia Koscina. Każda scena to film w filmie z uroczo romantycznym zakończeniem. I te dialogi, cięte, choć ich złośliwości dziś raczej wywołują już tylko uśmieszek jak słuchanie "two bickering old queens". Mimo wszystko ma to swój urok cyrkonii z lamusa.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz