(2009) סוררת
Oto paradoks. Wszyscy mówią o wolności, ale tak naprawdę nikt jej nie chce. Walka toczy się jedynie o rodzaj więzienia, w jakim chce się żyć. Bohaterki filmu dużo mówią o wolności, ale nigdy w życiu jej nie zaznały i wcale tego nie chcą. Wychowywane były w klitkach, gdzie prawie wszystko było zakazane lub mocno reglamentowane. Nie odpowiadało im to, więc opuściły (albo też zostały odrzucone) wspólnotę. W nowym miejscu o wolności nie ma mowy, choć w większości sfer mają więcej swobody, to w rzeczywistości jest to takie samo więzienie, tylko z innym zestawem reguł. Powinno im to wystarczyć, lecz bohaterki dalej są nieszczęśliwe. One bowiem nie chcą zmieniać więzienia, one chcą, żeby zmieniło się więzienie. Nie chcą być wolne, bo wolność oznacza samotność i odpowiedzialność w stopniu absolutnym, podczas gdy w więzieniu zasady są narzucone z góry, to one określają poziom odpowiedzialności i porządkują pozorny chaos świata. Bohaterki film (jak zresztą i większość ludzi) nie są na tyle silne, by udźwignąć brzemię wolności. Nie chcą się jednak zmieniać. Zamiast tego zmienić się musi świat. Choć ta postawa jest absurdalna, to jednak jest ona powszechna i nie trzeba w tym celu podróżować do chasydzkiej części Jerozolimy.
"Czarny autobus" to bardzo ciekawy dokument, jednak trzeba uważać, by nie wpaść w ideologiczną pułapkę. Autorzy filmu chcą pokazać, jak to ograniczane są prawa i swobody kobiet. Jednak tak naprawdę chodzi tutaj o narzucenie swoich własnych standardów życia. I mimo że sam w takiej wspólnocie żyć bym nie mógł, odmawianie im prawa do samostanowienia o ile jest ono dobrowolne. Niektórzy ludzie wolą żyć w ciągłym strachu przed obrazą moralności niż w chaosie "świata bez moralnego kręgosłupa". Kim jesteśmy, by im tego prawa odmawiać, by twierdzić, że te zasady są lepsze od innych. Dla jednych tak, dla innych nie.
Ocena:6
Komentarze
Prześlij komentarz