Sólo quiero caminar (2008)
Tym razem Agustín Díaz Yanes nieco przesadził. Miał świetny scenariusz na film w stylu Tarantino czy Ritchiego, ale jemu zamarzyło się coś bardziej artystycznego. Skończyło się tak, jak skończyć musiało: z wielkich ambicji niewiele pozostało.
Pomysł jest naprawdę przedni. Trzy dziwki-złodziejki szykują skok, którego celem jest meksykański gangster, mąż czwartej z nich, który doprowadził ją do śpiączki. Kobiety są piekielnie zmyślne i wykorzystują nie tylko swe ciała ale i umysły, by opracować idealny plan. Oczywiście takich planów nie ma, więc i tu sprawy się skomplikują.
Zamiast jednak ostrego montażu, dynamicznych sekwencji, dostajemy film skonstruowany jak flamenco (które zresztą cały czas przewija się przez całą ścieżkę dźwiękową). W ten sposób cała kryminalna intryga schodzi na drugi plan, stając się przypowieścią o tym, czym jest flamenco i o czym ono opowiada. Jak dla mnie przekombinowane.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz