She's Out of My League (2010)
Z filmami w stylu "Dziewczyna z ekstraklasy" jest jeden problem: kompletnie nie zapadają w pamięć. Kiedy siedzi się w kinie, ogląda się takie filmy z przyjemnością. Nie są może superzabawne, ale mają swoje momenty. W "Dziewczynie..." też ich nie brakuje. Kiedy jednak wychodzi się z kina, szybko ulatują z pamięci. Brakuje im bowiem charakteru, wyrazistości i oryginalności, przez co wtapiają się w tłum. W "Dziewczynie..." problem ten wynika ze zbyt dużej liczby bohaterów, którym prawie w ogóle nie daje się dojść do słowa.
To, co jest interesujące w "Dziewczynie z ekstraklasy" to druzgocąca krytyka feminizmu. Nie chodzi tu o to, jak walka o równe prawa wpłynęła na kobiety, ile o to, jaki ma ona skutek na mężczyzn. Z samców zorientowanych na cel, łowców, którzy podporządkowują sobie samice, stali się mazgajami pozbawionymi jaj, za to z przerośniętymi kompleksami. Nie jest to ładny obrazek, choć momentami bywa zabawny, na swój smutny sposób.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz