Gentlemen Broncos (2009)

Jakim cudem "Gentlemen Broncos" trafiło do nas do kin? (choć liczba mnoga jest tu raczej nie na miejscu) Wiele znacznie bardziej mainstreamowych filmów omija rynek kinowy i ląduje bezpośrednio na DVD, a tymczasem obraz Jared Hessa, hermetyczny i przeznaczony dla naprawdę niewielkiej grupy odbiorców można tu i tam znaleźć w kinie. Jest to tym bardziej dziwne, że w Stanach film został wycofany z kinowej dystrybucji ze względu na słabe recenzje.


Jestem przekonany, że większość osób, które wybierze się na film bez jakiejkolwiek wiedzy o nim, nie wysiedzi do końca. Uzna film za głupi, nudny i nieśmieszny. Jeśli jednak wiecie co nieco o historii SF&F, o pulpowych wydawnictwach oraz tanich i kiczowatych filmach poza wszelką klasą, wtedy będziecie przygotowani na to, co zobaczycie na ekranie. To hołd nieskrępowanej wyobraźni, z której rodzą się najbardziej chore, pokręcone i absurdalne pomysły pod słońcem. To opowieść o fanach, którzy czynią to, co czynią z pasji, a nie dla bogactwa (kiedy kasa przysłania im wszystko inne pojawia się chęć krętactwa, kradzieży, ale kończy się to nieodmiennie źle). "Gentlemen Broncos" jest tym dla SF&F, czym dla komiksu jest "The Amazing Adventures of Kavalier & Clay". No trochę przesadzam. Książka Chabona jest o niebo lepsza.

Nie spodziewałem się, że tak szybko po "Kiltro" zobaczę kolejny tak radośnie rozrywkowy kicz. Sam Rockwell jest fantastyczny. Nie bardzo mogę się zdecydować, czy zabawniejszy jest jako Bronco czy Brutus. Jemaine Clement rozśmieszył mnie do łez. Michael Angarano jest ok, ale za bardzo przypomina mi postać, którą grał w "Will & Grace". Rozśmieszyli mnie też: Jennifer Coolidge, Héctor Jiménez... w zasadzie wszyscy. No i Pierre i jego dwie kobyłki :)

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)