The Other Man (2008)
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o "The Other Man" (polski tytuł jest tak absurdalny, że nie zamierzam go powtarzać). Z jednej strony jest coś intrygującego w postaci męża, który odkrywa, że jego żona miała romans. Ów mąż jest postacią tak skrajnie nudną i pozbawioną wyobraźni, że wierność przestaje być w jego przypadku zaletą, a staje się tyranią i on to powoli odkrywa, a odkrywa to pogrążając się w manii. Jednak to właśnie ta obsesja, która wymusi na nim tworzenie odpracowanych fałszywych opowieści sprawie, że dokona się w nim przemiana. W ten sposób "The Other Man" jest pochwałą wyobraźni i twórczej narracji, która wyzwala nas z ograniczeń świata.
Z drugiej jednak strony film Richarda Eyre'a jest kompletnie pusty. Wszystko, co w nim dobre pochodzi z opowieści Bernharda Schlinka. Eyre nie był jednak w stanie przenieść na ekran kinowy ducha opowieści. Zostało więc dwóch panów, którzy plotą kłamstwa zupełnie nie wiadomo po co i dlaczego. Nie ma w tym filmie nikogo, z kim można byłoby poczuć jakąkolwiek emocjonalną więź. Szkoda, bo mogła to być prawdziwie magiczna opowieść.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz