Tetro (2009)
O matko! Co się dzieje z Coppolą? Po przeciętnej "Miłości stulatka" spada jeszcze niżej w "Tetro". Gdyby ten film nakręcił jakiś pryszczaty nastolatek, który o życiu wie tyle, co się naczytał u romantyków, to bym mógł jakoś zrozumieć. Jednak Coppola od lat nastolatkiem już nie jest, filmowy chleb jadł z niejednego pieca, zatem nie rozumiem, jak mógł nakręcić tak psychologicznie naiwny film. Ter relacje, tajemnice, rodzinne więzi, wszystko jest tu tak egzaltowane, że trudne do strawienia.
Film broni się od strony wizualnej. Zdjęcia są chwilami naprawdę piękne. Jednak z każdego kadru wieje rozmysłem i wykoncypowaną pretensjonalnością, że nie sposób się tym cieszyć. Coppola jest za bardzo samoświadomy każdego podejmowanego przez siebie ruchu, przez co w filmie nie czuć naturalności. A – co Coppola, samozwańczy prorok niezależnego kina wiedzieć powinien – filmy niezależne, na poły amatorskie prawie zawsze bronią się nie technicznym kunsztem lecz właśnie surową, niczym nieskrępowaną pasją.
Plus dla debiutującego na dużym ekranie Aldena Ehrenreicha. To chyba dobra rzecz, jaka pozostanie po filmie.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz