El cielo elegido (2010)
Kiedy zaczął się film byłem pewien, że ocenię go wysoko. Lubię bowiem takie przegadane filmy, gdzie dyskutuje się o filozofii czy teologii. Fabuły mają zazwyczaj kiepskie, ale za to nietuzinkowych bohaterów i fajne dialogi. Tak też było i w "Wybranym niebie" za sprawą Ojca Claudio. Niestety w pewnym momencie znika on z ekranu, co negatywnie odbija się na reszcie historii. Fragment poświęcony wyłącznie głównemu bohaterowi i młodej dziewczynie ciągnie się jak flaki z olejem. Potem jednak znów robi się ciekawie. Postać głównego bohatera zatraca swoje rysy, pojawia się sugestia, że zamiast sympatycznego człowieczka mamy do czynienia z chłodnym psychopatą. Bardzo interesująco rozbudowano też postać Ojca Orbe, który nabiera wampirycznego charakteru.
Dużym plusem filmu jest Juan Minujín w głównej roli. Rola księdza bardzo mu pasuje. Potrafi zarazem być sympatyczny, charyzmatyczny ale i niepokojąco dziwny. Film ten przypomniał mi, że przecież mam gdzieś w domu inny obraz z udziałem Minujína – "Rok bez miłość". Będę musiał w końcu go obejrzeć. Niestety nawet on nie jest w stanie uratować film przed scenariuszowymi mieliznami. A tych jest sporo. "Wybrane niebo" to rzecz bardzo nierówna.
Ocena: 6
Dużym plusem filmu jest Juan Minujín w głównej roli. Rola księdza bardzo mu pasuje. Potrafi zarazem być sympatyczny, charyzmatyczny ale i niepokojąco dziwny. Film ten przypomniał mi, że przecież mam gdzieś w domu inny obraz z udziałem Minujína – "Rok bez miłość". Będę musiał w końcu go obejrzeć. Niestety nawet on nie jest w stanie uratować film przed scenariuszowymi mieliznami. A tych jest sporo. "Wybrane niebo" to rzecz bardzo nierówna.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz