Mannen som elsket Yngve (2008)

Film zaczyna się od skierowanego wprost do widza narzekania Jarlego na temat beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znajduje. Utknął w 1989 roku, nie ma znajomych ani dziewczyny, jego życie zdaje się marnością. No cóż, najwyraźniej nie zna chińskich mądrości. Jego życzenie zmiany już chwilę później się spełniło i tak wpadł po uszy w nastoletnie tarapaty. Tak, znalazł kumpli. Tak, znalazł też dziewczynę. Ale znalazł też coś więcej, drugą miłość, której wcale nie szukał, której może wcale tak naprawdę nie ma.


"Mannen som elsket Yngve" to sympatyczny film o dorastaniu. A przy tym sentymentalna podróż do czasów, kiedy słuchało się REM, The Cure i (tak, tego też) Roxette. Film ma fajnych bohaterów, bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową i prosty ale niebanalny scenariusz. Twórcom udało się uniknąć powtórki z rozrywki. Temat był już wałkowany przecież w kinie miliony razy, lecz "Mannen som elsket Yngve" pozostaje obrazem świeżym, z kilkoma twistami i rozwiązaniami, które wydają się oryginalne, a przynajmniej niezbyt wyświechtane. Nie ma tu ani taniego rozczulania się nad bohaterami ani uproszczonego dochodzenia do ostatecznych rozwiązań. Życie nastolatka bywa skomplikowane. Burza hormonalna wcale nie musi oznaczać tego, co się nam wydaje, że oznacza i w tym filmie zostało to świetnie ukazane.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)