The Killer Inside Me (2010)
Cała ta wściekłość! Ukryta, stłamszona, nienazwana. Jeśli ściśniesz ją w sobie, jeśli przywdziejesz maskę sympatycznego, cichego i uczynnego człowieka, masz nadzieję, że takim się w rzeczywistości staniesz. Jest jednak inaczej. Ta wściekłość ma nad tobą kontrolę, buzuje w twoim wnętrzu niczym lawa w wulkanie. I tak jak jest z wulkanem, czasem dochodzi do erupcji. Kontrolowane "upuszczanie pary" niewiele daje. Wręcz przeciwnie, karmi wewnętrzny ogień, aż w końcu następuje nieuniknione.
Lou Ford nazwany byłby przez media potworem, zwierzęciem, które zasłużyło na śmierć. Jednak dzięki świetnej grze Caseya Afflecka, widz ma okazję przeniknąć tę fasadę i przynajmniej stanąć na progu zrozumienia. Winterbottom zaprasza nas do wyciągania własnych wniosków. Rozrzuca sporo dość ewidentnych tropów (jak wspominanie o śmierci matki, wspomnienia Lou z dzieciństwa i książka Freuda w biblioteczce), ale nie wciska ich nam łopatologiczną dydaktyką. Za to należą mu się brawa. Wielu widzów nie podejmie pozostawionego śladu. I to jest w porządku. Zostawiając nam wybór, reżyser daje nam szansę wniknąć w świat "potwora" tak daleko, jak pozwala nam na to nasza własna strefa komfortu.
Po serii dość przeciętnych i przewidywalnych filmów, Winterbottom w końcu zrobił coś intrygującego. To jego najlepszy film od czasu "A Cock and a Bull Story".
Ocena: 7
Lou Ford nazwany byłby przez media potworem, zwierzęciem, które zasłużyło na śmierć. Jednak dzięki świetnej grze Caseya Afflecka, widz ma okazję przeniknąć tę fasadę i przynajmniej stanąć na progu zrozumienia. Winterbottom zaprasza nas do wyciągania własnych wniosków. Rozrzuca sporo dość ewidentnych tropów (jak wspominanie o śmierci matki, wspomnienia Lou z dzieciństwa i książka Freuda w biblioteczce), ale nie wciska ich nam łopatologiczną dydaktyką. Za to należą mu się brawa. Wielu widzów nie podejmie pozostawionego śladu. I to jest w porządku. Zostawiając nam wybór, reżyser daje nam szansę wniknąć w świat "potwora" tak daleko, jak pozwala nam na to nasza własna strefa komfortu.
Po serii dość przeciętnych i przewidywalnych filmów, Winterbottom w końcu zrobił coś intrygującego. To jego najlepszy film od czasu "A Cock and a Bull Story".
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz