Morning Glory (2010)
Wybierając się na "Dzień Dobry TV" byłem przygotowany na rzecz słabą i nudną. Tymczasem film okazał się zaskakująco inteligentny i smutny. Choć to komedia, to opowiada o przemijaniu. Choć próbuje krzepić, nie ukrywa i nostalgii za tym, co minęło.
Historię producentki telewizyjnej, która próbuje ratować denny program poranny przed entropią i inercją jego własnych pracowników, a także historia starych wyg telewizyjnych próbujących odnaleźć się w zmienionej rzeczywistości została opowiedziana z wyczuciem i staranną delikatnością. Szkoda tylko, że przemiany bohaterów dzieją się tak jakby mimochodem. Sceny kluczowe nie zostały wygrane, a wątek romansowy jest praktycznie niepotrzebny. Postać grana przez Wilsona jest – niestety – zbędna.
W filmie jest się z czego pośmiać, ale tylko na przełomie drugiego i trzeciego aktu. I też nie wszystkie sceny dobrze wypadają. 50 Cent i Keaton, cóż, tego nie musiałem oglądać.
Ocena: 6
Historię producentki telewizyjnej, która próbuje ratować denny program poranny przed entropią i inercją jego własnych pracowników, a także historia starych wyg telewizyjnych próbujących odnaleźć się w zmienionej rzeczywistości została opowiedziana z wyczuciem i staranną delikatnością. Szkoda tylko, że przemiany bohaterów dzieją się tak jakby mimochodem. Sceny kluczowe nie zostały wygrane, a wątek romansowy jest praktycznie niepotrzebny. Postać grana przez Wilsona jest – niestety – zbędna.
W filmie jest się z czego pośmiać, ale tylko na przełomie drugiego i trzeciego aktu. I też nie wszystkie sceny dobrze wypadają. 50 Cent i Keaton, cóż, tego nie musiałem oglądać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz