Rango (2011)

Chyba można już zacząć mówić o renesansie westernu. Od kilku lat powstają interesujące z artystycznego punktu widzenia projekty, a ostatnio pojawiło się też kilka westernów zrealizowanych z myślą o szerszej publiczności. Punktem kulminacyjnym, przynajmniej jak na razie, jest "Prawdziwe męstwo", ale "Rango" jest tuż za plecami dzieła braci Coen. Mówię tu rzecz jasna o wersji oryginalnej, a nie zdubbingowanej.


Miałem pewne obawy co do filmu. Depp strasznie mi się przejadł. Od czasu pierwszych "Piratów z Karibów" popadł w irytującą rutynę i z klipów promujących "Rango" wyłaniał się kolejny przewidywalny występ aktora. Pozory jednak i tym razem myliły. Depp świetnie poradził sobie grając tylko głosem. Kiedy trzeba potrafił nawet śmiać się z własnej konwencji. Dzięki niemu (ale też i innym osobom w obsadzie) całość jest pełną humoru, pełną akcji filmową fiestą.

Jednak "Rango" to przede wszystkim hołd złożony kinu (sporo cytatów i to wcale nie tak oczywistych, no może poza Wagnerem), a w szczególności westernowi. Miłośnicy gatunku uronią pewnie łezkę na widok otrzepanej z kurzu, wydobytej z przepaści zapomnienia konstrukcji, w której jest wszystko od bezimiennego bohatera, przez Indian i Meksykańców, chciwego burmistrza i groźnych rewolwerowców, po pojedynek w samo południe i happy-end. Gore Verbinski nakręcił brawurowy, pełne akcji i przygód film, który przypomina wszystkim o tym, dlaczego przez lata western był jednym z ulubionych gatunków wśród amerykańskich widzów. I nawet jeśli tu i ówdzie Verbinski nieco chybia, to i tak całość okazuje się pierwszorzędną rozrywką.

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)