Cirkus Columbia (2010)

Danis Tanović znów zaprasza nas do bałkańskiego piekła. Upadła komuna, Jugosławia cieszy się nową wolnością. Niedługo. Sępy już się zlatują. Z jednej strony żarłoczny kapitalizm wyciąga swoje łapy, by zagarnąć wszystko, co tylko może kupić. Z drugiej strony rozkwitają ruchy nacjonalistyczne, które wkrótce zaleją Bałkany hektolitrami krwi.


Cały ten cyrk jak w pigułce możemy obserwować na przykładzie rodziny Bunticiów. Do wolnej Jugosławii powraca Divko po 20 latach nieobecności. Uciekł bojąc się o swoje życie zostawiając ukochaną i syna. Teraz u boku ma nowy, młodszy model, a matkę syna wyrzuca na bruk, po czym jeszcze wykupuje zakład fryzjerski, w którym pracowała. Kiedy ucieknie mu ukochany kot, wszystko inne przestanie się liczyć. Choćby się waliło i paliło, jego interesuje tylko powrót kota.

"Cyrk Columbia" to najsłabszy z filmów Tanovicia, jaki widziałem, ale i tak dobry. Historia początku wojny domowej w Jugosławii i charakter ludzi został bardzo ciekawie ujęty. Jednak błędem było zaangażowanie do roli młodego Martina Borisa Lera. A raczej nie samo jego zatrudnienie, bo Ler dobrze się spisał, ile raczej to, w co go ubierali. Ler nie wygląda w tym filmie na młodego chłopaka. Wygląda raczej na smutną męską dziwkę, która nie może pogodzić się z tym, że nie jest już chłopięciem (za które klienci płacą najlepiej). Za to bardzo spodobały mi się niektóre scenki rodzajowe często rozgrywające się na drugim planie, jak choćby facet idący sobie ulicą, a za nim kobieta taszcząca trzy ciężkie skrzynie.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)