Hall Pass (2011)

Choć śmiałem się dość często na "Bez smyczy", to tak naprawdę jest to bardzo gorzki i smutny film. Pokazuje bowiem, jak żałosną instytucją jest małżeństwo. W "Bez smyczy" związek małżeński kojarzy się przede wszystkim z tchórzostwem. To strach przed samotnością, przed brakiem stabilności, chaosem i światem, który wciąż pędzi do przodu. Znajdując drugą równie tchórzliwą osobę można się wzajemnie wspierać budując sobie gniazdko, w którym można pozwolić sobie na zgnuśnienie i spowolnienie tempa życia.


W "Bez smyczy" tylko single są atrakcyjni, wysportowani, chętni doświadczają nowych rzeczy. Są młodzi, jeśli nie ciałem to z całą pewnością duszą. Nie mają żadnych (lub prawie żadnych) skrupułów i wyrzutów sumienia. I szczerze mówiąc nie bardzo wiem dlaczego – po obejrzeniu całego filmu – miałbym wierzyć, że w związku jest jednak lepiej.

Sam film mnie niestety rozczarował. Jest tu dużo przezabawnych scen, naprawdę dużo. A jednocześnie całość jest pokraczna, brakuje jej dynamiki. Pierwszy akt to całkowita porażka. Wprowadzenie idei "tygodnia bez smyczy" już bardziej ordynarne chyba być nie mogło. Potem jest lepiej. Mimo wszystko po zwiastunie liczyłem na coś bardziej szalonego.

Ocena: 6

Ps. W filmie nie ma najlepszych kwestii jak choćby ta: "My cock passed away. Can I bury it inside you?"

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)