Source Code (2011)
W Stanach zaczyna się nowa kinowa moda, na romanse SF. Bowiem właśnie tym jest "Kod nieśmiertelności". Niby jest tu wyścig z czasem polegający na uchronieniu Chicago przed nuklearną katastrofą, ale w rzeczywistości jest to opowieść o człowieku, który znalazłszy się w nietypowej sytuacji spotyka kobietę i się w niej zakochuje.
To właśnie historia rozwoju tej relacji jest najciekawszym elementem filmu. Reszta przypomina rzecz posklejaną z wątków pożyczonych od innych produkcji. Najbardziej rzucają się w oczy podobieństwa do "Deja Vu" i "Donniego Darko". Gdyby przyjrzeć się dokładniej fabule i zacząć ją rozkładać na czynniki pierwsze, niestety niewiele by z tego wszystkiego zostało. Historia jest naiwna i nie do końca trzyma się kupy. Lepiej więc zbyt wnikliwie się wszystkiemu nie przyglądać. Wtedy pozostaje wrażenie sympatycznego klimatu, który sprawiał, że z kina mimo wszystko wyszedłem zadowolony.
Ocena: 7
To właśnie historia rozwoju tej relacji jest najciekawszym elementem filmu. Reszta przypomina rzecz posklejaną z wątków pożyczonych od innych produkcji. Najbardziej rzucają się w oczy podobieństwa do "Deja Vu" i "Donniego Darko". Gdyby przyjrzeć się dokładniej fabule i zacząć ją rozkładać na czynniki pierwsze, niestety niewiele by z tego wszystkiego zostało. Historia jest naiwna i nie do końca trzyma się kupy. Lepiej więc zbyt wnikliwie się wszystkiemu nie przyglądać. Wtedy pozostaje wrażenie sympatycznego klimatu, który sprawiał, że z kina mimo wszystko wyszedłem zadowolony.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz