Submarino (2010)

Są ludzie, dla których życie to walka o każdy oddech. Chcieli mieć normalne życie, rodziny, bliskich, o których mogliby się martwić. A jednak od urodzenia wiatr wiał im w oczy. Przez chwilę mogą jeszcze walczyć z losem, próbować porządkować chaos. W końcu jednak załamią się, topieni od jeden raz za dużo.


To dziwne, że Nick jeszcze żyje. Prześladowany przez tragedię z dzieciństwa, jest jednym wielkim, niemym krzykiem. Ból, wściekłość, agresja buzuje w nim uniemożliwiając mu normalne życie. Raz za razem popada w tarapaty, lecz kary losu przyjmuje jako zasłużone, odrzuca zaś wszystko, co mogłoby być w jego życiu dobre i udane, gdyż nie wierzy w to, że na to zasługuje. I pewnie zgniłby w więzieniu skazany za zbrodnię, której nie popełnił, gdyby nie jego młodszy brat.

Ten też jest naznaczony dawną tragedią. Jest jak rozbitek porzucony na środku Pacyfiku. Wokół tylko pusta przestrzeń, a w wodzie drapieżniki, które czyhają, by go pożreć. Już dawno by zatonął, gdyby nie syn. On naprawdę kocha syna, a jednak kompletnie nie potrafi się nim zaopiekować. Trzyma się go kurczowo, wbrew zdrowemu rozsądkowi, bo wie, że jeśli go straci, nic go już nie uratuje. On w środku jest już martwy. A martwy, choćby nie wiem jak bardzo się starał, nie może być rodzicem dla żywego chłopca.

(Dar Salim)

W "Submarino" takich nieszczęśliwych dusz jest więcej. Thomas Vinterberg pokazuje nam ich smutne losy, ich próżne starania o utrzymanie się na powierzchni. Choć tego nie chcą, krzywdzą ludzi wokół siebie. Są jak szczury roznoszące pchły z dżumą. Dzieje się to mimo wolnie. Z boku łatwo odrzucać ich jako potwory, dla których nie ma miejsca w społeczeństwie. Ale wystarczy im się przyjrzeć bliżej, byśmy uświadomili sobie, że oni też są ofiarami. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że im nie można pomóc. Są tak bardzo poharatani przez los, że tylko ból jest dla nich normalnością.

Vinterberg próbuje kończyć film nutą optymizmu. Osobiście nie wierzę, by los nagle odmienił się dla bohaterów obrazu.

"Submarino" okazał się całkiem niezłym filmem. Wbrew jednak temu, co powiedziano w przedmowie do seansu, nie uważam go za najlepszy obraz Vinterberga od czasu "Festen". Ja bardzo lubię "Moją drogą Wendy" (choć to w dużej mierze zasługa Von Triera i jego scenariusza). "Submarino" jest mimo wszystko nieco zbyt łatwym filmem, wszystko układa się tu w zbyt prostą konstrukcję. Pewnie to bardziej wina literackiego pierwowzoru niż Vinterberga, ale jednak niedosyt pozostaje.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)