Lymelife (2008)
Ogólnie jestem fanem niezależnego amerykańskiego kina, jednak "Sezon na kleszcza" mocno mnie rozczarował. W swojej formie jest to czysty ekstrakt niezależności, encyklopedyczna definicja w pełnej chwale quirkiness. Dziwaczni bohaterowie balansujący na granicy groteski i normalności, rodzinne problemy, które w ciszy nabierają tragicznych rozmiarów i drobnostki dostarczające szczęśliwych chwil. To wszystko zostało tu wykorzystane w sposób perfekcyjny. Jednak na mnie zrobiło wrażenie pozoranctwa, napuszonej egzaltacji. Nie zauważyłem w "Sezonie na kleszcza" prawdziwej historii. Zamiast tego widziałem bohaterów, którzy po prostu wypełniają formę. Trudno jest mi się ekscytować tą pustką.
Żal mi jest jedynie aktorów. Rory Culkin czy Timothy Hutton zagrali tu całkiem nieźle. Szkoda więc, że marnują się jako nadzienie.
Ocena: 4
Żal mi jest jedynie aktorów. Rory Culkin czy Timothy Hutton zagrali tu całkiem nieźle. Szkoda więc, że marnują się jako nadzienie.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz