Solomon Kane (2009)
Kibicuję Jamesowi Purefoy'owi od czasów "Sypialni i przedsionków". Niestety "Solomon Kane" zbyt dobrze się jego karierze nie przysłuży. Wyrysowany według miernego szablonu na film z gatunku miecza i szpady nie daje żadnych szans na wykazanie się aktorskimi umiejętnościami. Jedynym warunkiem jest dobre prezentowanie się w ciemnych szatach.
Prosta adaptacja prozy Howarda nigdy nie mogła się zakończyć powodzeniem. Jego opowiadania fajnie się czyta. Jego bohaterowie byli całkiem dobrze pomyślani. Jednak podstawą sukcesu była prostota, by nie powiedzieć prymitywizm. Aby odnieść sukces należało albo Solomona przesunąć na drugi plan albo też pójść na całość i stworzyć zwariowaną przygodówkę. Michael J. Bassett wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań, czego rezultat przyprawił mnie o ból głowy.
Ocena: 4
Prosta adaptacja prozy Howarda nigdy nie mogła się zakończyć powodzeniem. Jego opowiadania fajnie się czyta. Jego bohaterowie byli całkiem dobrze pomyślani. Jednak podstawą sukcesu była prostota, by nie powiedzieć prymitywizm. Aby odnieść sukces należało albo Solomona przesunąć na drugi plan albo też pójść na całość i stworzyć zwariowaną przygodówkę. Michael J. Bassett wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań, czego rezultat przyprawił mnie o ból głowy.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz