Schlafkrankheit (2011)
Ekhm. Po raz kolejny przekonuję się, że nie wiem nic o kinie artystycznym. Film, który dostaje w tym roku nagrodę w Berlinie za reżyserię, ja nie potrafię traktować inaczej jak tylko w kategoriach żartu. Ten nieszczęsny hipopotam na końcu rozłożył mnie na łopatki i niemalże popłakałem się ze śmiechu. To był chwyt jeszcze bardziej żenujący niż biały koń i czerwień krwi na zakończenie "Essential Killing".
A gdyby nie ta koszmarnie kiczowata pointa, "Sen o Afryce" nie byłby wcale tak złym filmem. Historia niemieckiego lekarza, dla którego Afryka staje się narkotykiem, od którego nie potrafi się uwolnić, była interesująca i do momentu rozpoczęcia polowania poprowadzona bardzo udanie. Pomysł, by murzyn ale urodzony w Paryżu, po raz pierwszy będący w Afryce, miał być lekiem dla białego, który prawie całe życie spędził na czarnym lądzie był zadziorny i zapowiadał rzecz nietuzinkową. Dlatego też absurd końców tym bardzie nokautuje.
Ocena: 5
A gdyby nie ta koszmarnie kiczowata pointa, "Sen o Afryce" nie byłby wcale tak złym filmem. Historia niemieckiego lekarza, dla którego Afryka staje się narkotykiem, od którego nie potrafi się uwolnić, była interesująca i do momentu rozpoczęcia polowania poprowadzona bardzo udanie. Pomysł, by murzyn ale urodzony w Paryżu, po raz pierwszy będący w Afryce, miał być lekiem dla białego, który prawie całe życie spędził na czarnym lądzie był zadziorny i zapowiadał rzecz nietuzinkową. Dlatego też absurd końców tym bardzie nokautuje.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz