Agnosia (2010)
Ponieważ Eduardo Noriega należy do moich ulubionych aktorów, na filmy z jego udziałem wybieram się zazwyczaj w ciemno. I dlatego trafiłem na seans "Agnozji", który zdecydowanie nie był przeznaczony dla mnie. Aż dziwne, że na sali nie było ani jednej kobiety. Ten kostiumowy melodramat idealnie nadaje się dla pań rozkochanych w Harlequinach.
Początek zapowiadał kolejną typową hiszpańską historię z konspiracyjną teorią w tle. Z czasem okazuje się, że jest to mroczna baśń o ślepej księżniczce, księciu i parobku, którzy stają się pionkami w wymyślnej grze prowadzonej przez wyrachowaną wiedźmę. Twórcy co prawda zarzucili baśniowy sztafaż, zatem księżniczka jest tak naprawdę dziedziczką przemysłowca, książę to zaufany jej ojca, a parobek... ten akurat jest parobkiem. Sens historii wcale to nie zmienia. Miłość, chciwość, władza i namiętność zostały tu splecione tworząc mocny sznur narracyjny, na którym chętnie powiesiłaby się większość samców zwiedziona dwuznacznymi plakatami. Paniom jednak powinno się to spodobać. Historia rodem z najlepszej telenoweli i przystojni aktorzy w głównych rolach, to kusząca kombinacja. Mnie najbardziej spodobała się Martina Gedeck w roli bizneswoman, która w męskim świecie okazuje się mieć największe jaja i odwagę sięgać po to, co uważa, że jej się należy.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz