Cry Baby Lane (2000)
Jest coś perwersyjnego w realizacji horroru dla dzieci. W czasach, kiedy bajki nie przypominają już za bardzo baśni, z których wyrosły, próba straszenia dzieci musi spalić na panewce. Oczywiście bardziej przerażeni są pewnie rodzice. Te dzieci, które się boją, nie są w targecie, a te, które się nie boją, preferować będą horrory prawdziwe.
Stąd też nie dziwię się, że Nickleodeon chciałoby, aby świat zapomniał o kuriozum jakim był "Cry Baby Lane". Rzecz ta co bardziej wrażliwych rodziców musiała przyprawić o palpitacje serca obrzydliwościami i niedwuznacznie sugerowaną przemocą. Jednak tak naprawdę skrywać ten film powinno się ze względu na jego jakość, która jest mizerna. Postaci są zbyt toporne, a dialogi zbyt karykaturalne. Ja rozumiem, że miało to pomóc rozładować napięcie, by młodzi widzowie i ich rodzice spojrzeli na wszystko z przymrużeniem oka. Moim zdaniem można to jednak było zrobić lepiej, a już z całą pewnością można się było postarać o lepsze dialogi. Zadziwiające, że w tym czymś zgodził się wystąpić Frank Langella.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz