Hereafter (2010)
Oj pogubił się tym razem Clint Eastwood. Mam nadzieję, że to chwilowa zapaść, choć jest to już jego trzeci film z rzędu, który mi się średnio podobał. Szkoda byłoby, gdyby miało się okazać, że jego ewidentny i niezaprzeczalny talent zbladł.
Gdyby "Medium" nakręcił ktoś inny, powiedziałbym, że jest to film OK. Jednak Eastwood dziełami takimi jak "Północ w ogrodzie dobra i zła" udowodnił, że potrafi dotknąć prawdziwej magii życia i przenieść ją na ekran. Dlatego też tak bardzo rozczarowało mnie "Medium", które jest filmem suchym, absolutnie wyprutym z tajemnicy jaką przecież jest życie po życiu.
Film zaczyna się od mocnego uderzenia. Scena tsunami robi niezatarte wrażenie, przywodząc na myśl motto Hitchcocka. Niestety jest to najlepsza scena w całym filmie. Potem Eastwood próbuje opowiadać trzy historie na raz, co zupełnie mu nie wychodzi. Każda z fabuł ma swoje mocne momenty i aż szkoda, że Eastwood nie był bardziej konsekwentny. Trudno nawet zorientować się, czy tym filmem Eastwood chce nam w ogóle coś powiedzieć o śmierci i tym, co dzieje się po niel.
Końcówka zaś jest mocno naiwna, wręcz komiczna. Nie dziwię się, że film nie trafił do naszych kin.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz