Rise of the Planet of the Apes (2011)
No cóż, od blockbustera chyba nie można było więcej oczekiwać. Choć nie do końca rozumiem, dlaczego w kinie dla mas nie można opowiadać spójnych historii. Kiedyś bywało inaczej, więc co się zmieniło? Chyba nagle wszyscy nie skretynieliśmy (inaczej stare filmy nie cieszyłyby się takim sentymentem, nawet niesłusznie jak "Predator" czy "Conan Barbarzyńca")?
Twórcy "Genezy" popełnili dwa błędy, przez które nie byłem w stanie wciągnąć się w historię. Pierwszym jest właśnie brak spójności. Twórcy powinni byli się zdecydować, o czym chcą opowiedzieć. Czy ma to być historia Willa, młodego naukowca, który tworzy nowy byt, lecz przeżywa rozczarowanie, bo a) nie osiągnął swojego celu b) stworzenie uniezależniło się od niego? Czy może ma to być historia Cezara, który uświadamia sobie, kim jest, decyduje się, jak pokierować swym losem i płaci za to cenę? Czy może ma to być historia relacji Willa i Cezara naszpikowana nieporozumieniami, skrywanymi tajemnicami i różnicami nie do pogodzenia? Każda z tych historii wymagała innych punktów dramatycznych. Tych jednak w filmie nie ma wcale. Przemiana Cezara jest mało wiarygodna, Will okazuje się postacią bezpłciową, a cała reszta nie ma nawet wagi dekoracji.
Drugim błędem było zbytnie uczłowieczenie małp. Chwilami miałem wrażenie, że oglądam remake którejś z disnejowskich animacji. Nawet przed skokiem intelektualnym małpy zachowują się zbyt ludzko. Grupa szympansa alfa przed przybyciem do niej Cezara nie przypomina struktury, z jaką spotkalibyśmy się w naturze, a raczej jakiś dekadencki dwór wschodniego satrapy. Podobnie małpy z ZOO w niewyjaśniony sposób zaczynają przejawiać inteligencję. To było dla mnie sporym rozczarowaniem. O wiele bardziej autentyczne były dla mnie małpy w "Greystoke" i to z tamtymi byłem w stanie nawiązać emocjonalną więź, a nie z tymi, choć przecież w "Genezie" technologia kreacji małp jest nieporównywalnie bardziej zaawansowana.
Ocena: 6
Jestem chyba jednym z niewielu, którego film ten nie zachwycił. Nie powiem, że jest zły, ale twierdzę, że jest przeciętny. Może podobać się nastolatkom, ale dla wytrawnego widza jest zwykłym jednorazowym obrazem filmowym, ewentualnie do zaliczenia, że się go obejrzało.
OdpowiedzUsuńAle to blockbuster, zatem coś więcej niż "zwykły jednorazowy obraz filmowy" nie miało raczej szans powstać. Choć ze względu na osobę reżysera miałem nadzieję, na coś lepszego.
OdpowiedzUsuń