The Advocate for Fagdom (2011)
Trochę trudno było mi traktować ten film jako dokument, tak jak z trudem przychodzi mi traktować Bruce'a La Bruce'a jako artystę. Kiedy Gus Van Sant chwali La Bruce'a za jakość jego scenariuszy, byłem prawie pewien, że "Orędownik gejowa" to kolejny żart, a może pierwszy prawdziwie artystyczny, bardzo "meta", projekt samego La Bruce'a. Dla mnie zawsze był raczej pornografem z artystycznymi ciągotami niż undergroundowym artystą wykorzystującym hardcore'owy seks w swoich dziełach.
I po filmie w zasadzie nie zmieniłem zdania. Głównie ze względu na to w jaki sposób potraktowano w dokumencie temat pornografii. Jednak kilka rzeczy mnie zaciekawiło. Przede wszystkim to, co robił na początku lat 90-tych z Glennem Belverio. "Post-queer" i wyśmiewanie się z pędu gejów do bycia normalną klasą średnią oraz anarchistyczne wbijanie kija w mrowisko – to mi się bardzo podobało. Sceny z programu "Glenda and Friends" nawet dziś nic nie straciły na swej aktualności. To była sztuka, bezpardonowa, buntownicza, nie trzymająca się żadnych świętości. Takiego La Bruce jestem pewien, że bym polubił.
Sam film to dość standardowy zbiór pochwał i narzekań.
Ocena: 6
I po filmie w zasadzie nie zmieniłem zdania. Głównie ze względu na to w jaki sposób potraktowano w dokumencie temat pornografii. Jednak kilka rzeczy mnie zaciekawiło. Przede wszystkim to, co robił na początku lat 90-tych z Glennem Belverio. "Post-queer" i wyśmiewanie się z pędu gejów do bycia normalną klasą średnią oraz anarchistyczne wbijanie kija w mrowisko – to mi się bardzo podobało. Sceny z programu "Glenda and Friends" nawet dziś nic nie straciły na swej aktualności. To była sztuka, bezpardonowa, buntownicza, nie trzymająca się żadnych świętości. Takiego La Bruce jestem pewien, że bym polubił.
Sam film to dość standardowy zbiór pochwał i narzekań.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz