De sterkste man van Nederland (2011)
Wow! Bardzo pozytywne zaskoczenie. Idąc na ten film, który na WFF pokazywano w ramach rodzinnego weekendu, nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego. A dostałem bardzo sympatyczną, zrobioną z jajem opowieść o dorastaniu, która z ducha przypomina lubiane przeze mnie amerykańskie kino niezależne.
Film ujął mnie swoimi bohaterami począwszy od rezolutnego Luuka przez Rene bardzo sympatycznego mechanika-strongmana, po obdarzonego prawie 40-tką dzieci z próbówki amatora instrumentów dętych. Oczarowała mnie narracja z humorem pokazująca perypetie Luuka, który poszukuje swojej tożsamości próbując odkryć prawdę o swoim biologicznym ojcu.
Całość została tak zaprezentowana, że łyka się to w trymiga. I aż dziw, że film powstał dla telewizji. Szkoda, że Polsce takiego kina się nie robi.
Ocena: 7
Film ujął mnie swoimi bohaterami począwszy od rezolutnego Luuka przez Rene bardzo sympatycznego mechanika-strongmana, po obdarzonego prawie 40-tką dzieci z próbówki amatora instrumentów dętych. Oczarowała mnie narracja z humorem pokazująca perypetie Luuka, który poszukuje swojej tożsamości próbując odkryć prawdę o swoim biologicznym ojcu.
Całość została tak zaprezentowana, że łyka się to w trymiga. I aż dziw, że film powstał dla telewizji. Szkoda, że Polsce takiego kina się nie robi.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz