Bunraku (2010)

Ach. I znów miałem przyjemność skosztować wspaniałej uczty wizualnej. Guy Moshe połączył komiksową stylistykę i dalekowschodnią estetykę i w rezultacie otrzymał dzieło wyjątkowe. Ten film to niesamowity popis wyobraźni i możliwości kina, które tekturowe dekoracje i sztywną, wręcz kukiełkową grę aktorską potrafi przemienić w niesamowite widowisko.


Oglądając "Bunraku" przypomniał mi się "Sky Kapitan i świat jutra", który wizualnie wyprzedzał swoją epokę. I podobnie ja "Sky", tak i "Bunraku" przenosi widza w przeszłości. Tym razem do lat 70. i ówczesnych filmów walki takich jak "Wejście smoka". Przy całej wybujałej otoczce, sceny walk są całkiem naturalistyczne, czym właśnie najbardziej przypominały tamtą stylistykę, zanim Zachód dał się oczarować przyczajonym tygrysom.

Jednak film Moshe z tamtym obrazem łączy nie tylko niesamowity wygląd, ale równie pusta intryga. Moim największym zarzutem do "Sky Kapitana" była fabuła, która nie sięgała wizualnej stronie do pięt. I tak samo jest w "Bunraku". Kiedy już mija pierwsze zaskoczenie obrazem, zaczyna się oczekiwać czegoś równie efektownego od reszty. A tu niestety film jest bardzo płaski i prościutki.

Mimo wszystko warto po niego sięgnąć.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)