Elvis and Anabelle (2007)
Jedna śmierć, jeden pocałunek i tyle zmian w życiu dwojga młodych osób. Tylko w niezależnym kinie można spodziewać się narodzin miłości w kostnicy.
On pracuje w zakładzie pogrzebowym ojca. Śmierć to dla niego chleb powszedni. Śmierć i opieka nad zniedołężniałym ojcem. Ona jest piękną niewolnicą ambicji swojej matki. By zdobyć koronę Miss Teksasu gotowa jest zagłodzić się na śmierć – dosłownie. W dniu swego największego triumfu pada trupem i tak trafia na stół w prosektorium chłopaka. Przypadek bądź los sprawi, że chłopak pocałuje jej zwłoki, a te w odpowiedzi ożyją. Drugie życie dziewczyna zamierza spędzić inaczej niż pierwsze i po drodze nada też sens życiu chłopaka.
Gdyby nie dwa baśniowe wtręty, ten film pewnie by mi się bardziej spodobał. A tak jest trochę pozbawiony sensu. Trudno bowiem uznać, że ma on coś ważnego do powiedzenia, skoro w całości oparty jest na interwencjach, na które my w normalnym życiu nie mamy co liczyć. Pozostaje więc gra aktorska, a ta nie wychodzi poza ramy standardu.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz