Hysteria (2011)
Opowieść o czasach, kiedy bycie męską dziwką wymagało dyplomu ukończenia akademii medycznej. "Histeria" rzecz jasna pokazuje, że dyplom ten i tak w niczym nie jest pomocny, bowiem nie przygotowuje na kontuzje, jakich można doznać w dzielnej walce o kobiecy orgazm. Z drugiej strony to właśnie "waginalny nadgarstek" w połączeniu z przypadkową zabawą prądem sprawił, że narodziła się najpopularniejsza zabawka erotyczna świata.
"Histeria" to typowa filmowa wata cukrowa. Jest rozkosznie sympatyczny, ale pozbawiony jakichkolwiek trwałych wartości odżywczych czy to intelektualnych czy też emocjonalnych. Pomysł, by połączyć "odkrycie" kobiecego orgazmu z walką o emancypację kobiet, był wyśmienity. Szkoda więc, że nie został w ogóle wykorzystany.
Całość trzyma się na kilku ciętych dialogach, szalonych minach Ruperta Everetta na widok kobiecej pochwy i przeuroczej fizjonomii Hugh Dancy'ego. Daleko na tym wszystkim zajechać się nie da, ale w tym przypadku wystarczyło.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz