The Iron Lady (2011)


"Żelazna Dama" w całości stoi na kreacji Meryl Streep. Gdyby nie ona, reżyserka nie miałaby filmu. Streep jest perfekcyjna jako Thatcher. Przemiana jest kompletna, ale dla mnie zbyt "sztuczna". Dlatego, choć doceniam starania Streep, ja bym jej Oscara nie dał.


Reszta filmu to rzecz, w której najlepiej odnajdą się Brytyjczycy. "Żelazna Dama" przez samą swą konstrukcję podzieli ich bowiem, tak jak przed laty czyniła to prawdziwa Żelazna Dama. Pokazanie Thatcher jako staruszki cierpiącej na Alzheimera sprawia bowiem, że trudno jest się na nią wściekać za przeszłe decyzje. Widzowie mogą to odebrać jako próbę łagodzenia jej wizerunku, co w pewnych kręgach musi budzić spory opór. W tym także mój. Wiedząc co nieco o jej rządach, trudno jest mi zaakceptować niektóre wybory dotyczące tego, co pokazano a co pominięto i jak zostały rozłożone akcenty.

Jednak dla ogółu Polaków pozostaje tylko portret kobiety, która żyła własnymi ideałami i płaciła za to wysoką cenę. To portret interesujący, ale ponieważ z konieczności skoncentrowany na biografii, nie do końca kompletny, a przez to nie ma w sobie tej samej siły oddziaływania, gdyby dotyczył osoby anonimowej.

Reżyserka próbuje przebić sztywną strukturę filmu biograficznego, co jej się chwali. Ale to nie jest w żadnym razie film tej samej klasy co "Bronson" czy "Boski". Nawet bardziej konserwatywna "Królowa" chyba lepiej wytrzyma test czasu.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Hvítur, hvítur dagur (2019)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Funkytown (2011)