This Means War (2012)
Dla wszystkich byłoby chyba lepiej, gdyby McG zrezygnował z kina na rzecz telewizji. Jako producent seriali sprawdza się znakomicie, jako reżyser kinowych widowisk wypada znacznie gorzej. Nie rozumiem, jak ktoś odpowiedzialny za "Chucka" może tak bardzo sknocić film w gruncie rzeczy bardzo do serialu podobny.
Tymczasem "A więc wojna" zaczyna się tragicznie. Hardy i Pine i cała otwierająca sekwencja wygląda tak, jakby to była reklama garniturów lub zegarków. Takich momentów jest zresztą więcej. W pewnej chwili zacząłem się zastanawiać, czy być może mam tu do czynienia z metakonstrukcją: ambitnym planem nakręcenie romantycznej komedii akcji przy wykorzystaniu wszystkich możliwych reklamowych stereotypów.
Po scenie otwierającej jest jeszcze gorzej. Oto pojawia się Reese Witherspoon próbująca wyglądać seksownie. Był to naprawdę przykry widok. Witherspoon wyglądała jak kapucynka, która zapomniała wyjąć kulki analne i teraz boi się, że jej wypadną. Potem scena w sklepie i rozmowa w kawiarni. Przecierałem oczy ze zdumienia. Tak złej gry aktorskiej w hollywoodzkiej produkcji nie widziałem od dawna. Poziom pierwszej klasy podstawówki.
I tak przez jakieś 40 minut. Potem film zaczął się trochę rozwijać. Kilka scen było nawet na swój sposób zabawnych (scena z obrazami). Jednak za późno i zbyt mało, by zmienić moją opinię o tym wątpliwym dziele. McG mógł sobie realizację darować.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz