Bollywood Beats (2009)
"Bollywood Beats" to przykład kina, które na podstawie wyłącznie formalnych aspektów realizacyjnych powinien dostać ode mnie minimalną notę, a w rzeczywistości dostał całkiem wysoką.
To prawda, że scenariusz wygląda jak produkt propagandowy promujący postępowe poglądy w konserwatywnej społeczności hindusów w USA. Aktorstwo nie stoi tu na jakimś oszałamiającym poziomie. Fabuła jest mieszanką klisz i bajki. A gdyby nie materiał z planu, nie uwierzyłbym, że zdjęcia zostały zrealizowane przy użyciu normalnych kamer. Zaś muzyka oryginalna (nie bollywoodzkie numery) sprawia wrażenie, jakby kompozytor inspirował się filmami porno.
A zatem skąd mimo wszystko pozytywna ocena? To proste: uwierzyłem w pasję twórców, w ich autentyczne zainteresowanie X Muzą, pozbawione pretensji do wielkości i artystycznego mistrzostwa. Oto grupa ludzi spiknęła się, by opowiedzieć fajną historyjkę licząc, że zrobią tym przyjemność nie tylko sobie ale i widzom. I ta naturalność i lekkość została uchwycona na filmie.
Pomogły również piosenki, te z bollywoodzkich filmów, jak "Dum Maro Dum" z "Hare Ram Hare Krishna" czy też "Say Na Say Na" z "Bluffmaster".
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz