Happy People: A Year in the Taiga (2010)


Mam już dość dokumentów Herzoga. Każdy kolejny wydaje mi się bardziej pretensjonalny i nabzdyczony od poprzedniego, a co gorsza wpływa to na obniżenie mojej oceny jego wcześniejszych filmów. Takie "Spotkania na krańcach świata" nawet mi się podobały, ale teraz, kiedy widzę po raz "enty" tę samą manierę, robi mi się słabo.


Herzog tym razem wybrał się w dzicz syberyjskiej tajgi. Opiewa proste i ciężkie życie z dala od cywilizacji. Ale jego pieśń brzmi fałszywie. Przez cały film miałem wrażenie, że mną manipuluje. A to pojawiały się scenki, które wyraźnie były ustawkami. A to znów w monologu z offu próbował Herzog czarować rzeczywistość, co nie współgrało z tym, co widziałem na ekranie. Nawet dzika przyroda nie wyglądała tu imponująco. Przemożnym wrażeniem była nuda i zmęczenie (co zapewne jest też podstawowym doświadczeniem bohaterów filmu).

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)