Peacock (2010)
John jest cichym, zamknięty w sobie mężczyzną, który nie lubi zmian. Emma ma dość zamknięcia i kiedy nadarza się okazja, chwyta ją, by spełnić swoje skryte marzenia. Ich wizje rzeczywistości bardzo się od siebie – przynajmniej z pozoru – różnią, więc konflikt jest nieunikniony. Jak jedna walczyć z kimś, z kim dzieli się jedno ciało?
"Peacock" to świetny pomysł i cała plejada gwiazd. Ogląda się to z dużym zainteresowanie. Walka o własną tożsamość i dominację, konflikt, który nawet w "normalnej" sytuacji byłby widowiskowy, tu jest wprowadzony na nowy poziom. Jednak chwilami wyłazi szydło z worka. Całość jest nieco zbyt toporna, jakby przekombinowana. Główny pomysł zdaje się ograniczać do przebierania Cilliana Murphy'ego. I choć jako kobieta wygląda zaskakująco dobrze, to jednak czekałem na trochę więcej emocji.
Ocena: 6
Dokładnie, miałam to samo odczucie, niby wszystko fajnie - pomysł, główny wykonawca - nie zaskakuje bo sprawdzony już wcześniej w "Śniadaniu na Plutonie", gdzie jako kobieta wypada bajecznie, jest jakieś napięcie, a mimo to... nie iskrzy. Szkoda, bo zabrakło chyba niewiele, żeby ludzie na ten film nie trafiali tylko przypadkowo,albo z powodu miłości do aktorów w nim grających. :)
OdpowiedzUsuńJa trafiłem na film własnie z tego drugiego powodu :)
OdpowiedzUsuń