Jiro Dreams of Sushi (2011)


Ten dokument zmroził mi krew w żyłach. Przerażający portret jednostki opętanej jedną "idea fix" i wpływu, jaki ma na otoczenie.


Na pierwszy rzut oka wydaje się jednak, że nie ma tu nic przerażającego. Oto wesoły staruszek, który kocha, to co robi i robi, to co kocha. Praca jest jego pasją, a pasja jest jego życiem. I na tym najpłytszym poziomie jest to jeden z miliona podobnych dokumentów.

Ale wystarczy przyjrzeć się bliżej, by ten idealny obrazek zaczął się marszczyć, pękać. Gdy zastanowić się nad tym, czego nie mówi, bądź co jest jedynie wspomniane niby w przelocie, od niechcenia, wyłania się zupełnie inny obraz. Jiro jawi się jako postać wyjęta z podręcznika do psychiatrii. Gdyby nie sukces, jaki odniósł, najłagodniejsza z diagnoz, na jaką mógłby liczyć to zaburzenie obsesyjno-kompulsywne. Co jeszcze nie jest wcale takie złe. Wręcz przeciwnie, pokazuje bowiem, że definicja zdrowia psychicznego lansowana przez zachodnia psychiatrię nie do końca odzwierciedla rzeczywistość, nawet jeśli dobrze ją opisuje.

Ale reżyser dokonuje swoistego rodzaju demaskacji mistrza Jiro. Kwestionuje jego talent, rzucając aluzje, że to jego syn jest prawdziwie utalentowany, a Jiro po prostu jest maszyną do wykonywania rutynowych, zrytualizowanych działań. Kwestionuje jego filozofię życiową, która opiera się na konieczności wyboru drogi/kariery i absolutnemu poświęceniu się jej (sam tego wyboru nie dał swoim synom, narzucając z góry to, co mają robić i oczekując, że nie wybiorą nic innego). A wszystko to robi z finezją mistrza sushi, nie deprecjonując w żadnym wypadku zasług Jiro dla kulinarnej mapy Japonii.

Mimo wszystkich tych zalet, jest jednak w tym filmie coś, czego nie potrafię pokonać, by zdobyć się na prawdziwy zachwyt.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)