Miss Bala (2011)
Jeśli czego dowiedziałem się po tym filmie, to tego, że istnieje coś głupszego od przysłowiowej blondynki. To bohaterka "Miss Bala" Laura Guerrero. Nie wiem, czy taki był zamiar twórców, czy może chcąc ukazać ją jako dziewczę naiwne, przeholowali, ale Laura to kretynka jakich mało. Wszystko robi tak, że tylko sobie utrudnia żywot. Nie ma w niej ani ziarna instynktu samozachowawczego. I przez to film jest tak przygnębiający, bo z jakiegoś powodu zawsze ląduje na czterech łapach. Jeśli głupota ma taką siłę trwania, to ciężko widzę przyszłość rasy ludzkiej.
A sam film? No cóż, nie przyłączę się do brytyjskich i amerykańskich zachwytów nad filmem. To rzecz solidna, ale nic ponad to. Dobrze zrobiona, lecz bez prawdziwego jaja. Zbytnie zacięcie "artystyczne" sprawia, że przegapiono szansę na mocne kino. Pozostał realizm, który jednak nie robi takiego wrażenia.
Ocena: 6
A i tak wysoka jak na Ciebie ocena. Myślę, że ten film może się spodobać jedynie tym, którzy lubią latynoskie klimaty. Jak dla mnie to on jest słabiutki.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację, ja akurat lubię latynoskie klimaty :)
OdpowiedzUsuń