Primos (2011)
Kiedy ekipa odpowiedzialna za "GranatowyPrawieCzarny" powraca z nowym filmem, oczywiście musiałem to zobaczyć. Niestety spotkanie po latach nie wypada równie udanie, jak wspomnienie pierwszej wizyty. "Kuzyni" to film ciepły i sympatyczny. Przyjemnie się go oglądało, ale nie robi większego wrażenia.
Jedyne, co mi po nim pozostanie, to przekonanie, że monogamia nie zawsze się sprawdza. Ale to dla mnie nic nowego. Przykład Diego i jego dylematów sercowych pokazuje, jak bardzo ograniczoną koncepcją jest związek dwojga osób. Czasem przydałoby się wyjść poza schemat i przestać cierpieć. Ale reżyser najwyraźniej nie miał takiego zamiaru, więc wątek Diega kończy się w rozczarowująco oczywisty sposób.
Może więc dlatego z trójki tytułowych kuzynów najbardziej spodobał mi się José Miguel. To było pomysłowe, by uczynić z niego "ofiarę" zespołu Munchausena. A scena na łodzi pirackiej była i zabawna i zaskakująco wzruszająca. Ta postać zdecydowanie przeszła najciekawszą podróż wewnętrzną.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz