Abraham Lincoln: Vampire Hunter (2012)
Coś mi się zdaje, że nigdy więcej z własnej woli nie wybiorę się na film, którego reżyserem jest Timur Bekmambetow. "Wanted" mogło być wypadkiem przy pracy. Każdy ma prawo mieć słabszy moment, zwłaszcza ktoś, kto dostaje szansę od Hollywood. Ale, kiedy okazuje się, że niczego się nie nauczył, że powtarza te same błędy, no to już trudno go usprawiedliwiać. A "Abraham Lincoln" jest jeszcze gorszy od "Wanted".
Wszystko w tym filmie jest nie tak. Przede wszystkim wydaje się być obrazem spóźnionym. "Abraham Lincoln" idealnie wpisywałby się w wampiryczną modę z czasów "Buffy". Połączony z przestylizowaną formą graficzną rodem z "Sin City", "Sky Captain" czy nawet nie tak znowu starego "Bunraku" byłby filmem rewolucyjnym. Tyle tylko, że Bekmambetow to nie Whedon. "Abraham Lincoln" nie ma w sobie ani lekkości ani humoru. Wizualnie też pozostawia wiele do życzenia. Tak naprawdę jedynie sekwencja z pociągiem trzyma przyzwoity poziom. Większość pomysłów niestety została spalona, jak choćby sekwencja z końmi, która mogłaby być fajna, gdyby tylko skorzystano z bardziej radykalnego montażu, a przede wszystkim dodano muzykę z jajami, a nie jakieś mdłe popłuczyny (ścieżka dźwiękowa to zdecydowanie najsłabszy element całości).
Bekmambetow ośmieszył się odsłaniając wszystkie swoje braki nie jako rzemieślnika, ale jako artysty. "Abraham Lincoln" nie ma bowiem pomysłu na siebie. Sposób w jaki traktowane są najważniejsze elementy schematu filmowego, bagatelizowanie, skróty myślowe, absolutne ignorowanie nawet podstaw psychologizowania bohaterów mógłby sugerować, że był to zamysł artystyczny, wywrócenie na nitce schematu, który doskonale zna każdy widz kinowy. I wszystko byłoby dobrze, gdyby reżyser oferował widzom coś w zamian. Ponieważ tak nie jest, "Abrahama Lincolna" odebrałem po prostu jako dzieło lenia, któremu nie chciało się nawet udawać, że stara się zrobić porządny film.
Problemem jest też Benjamin Walker, który nadaje się wyłącznie do grania Teletubisiów. W porównaniu z nim kiepski Hedlund z "Tron: Dziedzictwo" wydaje się niewyczerpanym źródłem charyzmy.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz