On the Road (2012)
"W drodze" jest kinowym odpowiednikiem jazzu. W sumie to nie jestem fanem tego rodzaju kina, ale na poziomie czysto estetycznym jestem w stanie docenić ten film. Podobają mi się zdjęcia Erica Gautiera, pełne intymności i namiętności obrazy jak choćby w scenie z grającym na saksofonie Walterem. Tyle tylko, że obraz jest za długi, żeby sama estetyka wystarczyła.
A tu zaczynają się schody. Bo kiedy zastanowić się, co takiego chce nam opowiedzieć Walter Salles, to okazuje się, że albo nie ma nic do powiedzenia albo są to banały o fascynujących autodestrukcyjnych jednostkach czy o twórcach-pijawkach, którzy potrzebują cudzych tragedii, by karmić potwora talentu (nawet jeśli udają współudział).
Natomiast na plus zaliczyć muszę obsadę. Garrett Hedlund po tym, jak zrobił na mnie dobre wrażenie w "Country Strong", teraz wzmacnia moją o nim opinię, skutecznie wymazując niesmak, jaki zostawił po "Tronie". Również Kristen Stewart pokazuje, że nie dla niej są wielkie widowiska, że powinna grać w skromnych filmach, w których może pokazać się z najlepszej aktorskiej strony.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz