In Their Room: Berlin (2011)
W oczekiwaniu na to, aż Travis Mathews pokaże, jak James Franco uprawia seks z facetem i kiedy w końcu zobaczę kinową wersję "I Want Your Love", postanowiłem zapoznać się z kolejną częścią projektu "In Their Room".
Z jakiegoś powodu część berlińska jest trzy razy dłuższa od części z San Francisco, co otwartym zostawia pytanie o długość powstającej części londyńskiej (ale chyba 3 godziny nie będzie trwać). Oczywiście po obejrzeniu filmu wiem, skąd taka długość. Wszystko przez to, że 1/3 zajmuje scena seksu między dwójką bohaterów. Moim zdaniem poświęcenie temu aż tyle czasu było błędem. Kompletnie zaburzyło równowagę całego filmu. Lepiej byłoby, gdyby Toby i Luc doczekali się własnej, odrębnej krótkometrażówki.
Z drugiej strony cały ten projekt jest mocno skrzywiony w jednym kierunku. Podobnie jak w przypadku San Francisco, tak i tu dokonany przez Mathewsa wybór tego, co pokazać, jest mocno ograniczony i monotematyczny. Mnie to rozczarowało, ale najwyraźniej taki jest zamysł reżysera, ponieważ rzecz jest spójna zarówno wywnętrzenia (poza sekwencją z Tobym i Lucem) jak i z częścią w San Francisco.
Nie odrzucam filmu w zasadzie tylko dlatego, że wciąż podoba mi się ten surowy, bardzo prosty sposób filmowania, dzięki któremu jednak potrafi Mathews przekazać bardzo dużo intymności. Świetnie pracuje na zbliżeniach.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz