Lemminge, Teil 1 Arkadien (1979)
Ten film okazał się całkiem interesującym przeżyciem. Nie, wcale nie dlatego, że jest to dobry film, bo nie jest. Styl Hanekego, z którego będzie słynął w kolejnych dekadach, tu jest jeszcze w powijakach, trochę nieporadny, pretensjonalny, sztuczny. Okazał się interesujący, ponieważ oglądałem to jako totalną egzotykę. Choć bowiem film opowiada o wydarzeniach odległych ledwie o pół wieku i rozgrywających się w nie tak znów dalekiej Austrii, równie dobrze, jak dla mnie, mógłby się rozgrywać na Księżycu.
Dramaty młodego pokolenia, ich zmagania z kodeksem moralnym, są mi całkowicie obce. Naprawdę trudno mi było wczuć się w bohaterów, dla których seks (lub jego brak) jest tak traumatycznym przeżyciem. Z drugiej strony jest w tym coś godnego zazdrości. Kodeks moralny, może i więzi ich, ale z drugiej strony wyznacza kierunek ich zachowań (nawet jeśli jest to kierunek "anty"), zdejmuje częściowo z nich odpowiedzialność. Kiedy nie ma kodeksu, nie ma ograniczających ścian, stoi się na pustkowiu, gdzie wszystko można zrobić, ale też gdzie pełna odpowiedzialność za te czyny spoczywa na nas i nikim innym. Bycie lemingiem może i prowadzi do tragicznego końca, ale przynajmniej jest to koniec dzielony z innymi.
Ciekawe jest też to, że Haneke opisuje tu siebie i swoje pokolenie. Z drugiej strony jest to uniwersalny portret pokoleniowych zmagań, kiedy to młodzi odkrywają dorosłość i zagubieni nie bardzo wiedzą, co z nią począć, poza odczuwaniem pogardy i niechęci do pokolenia rodziców. Mimo pesymizmu, los Hanekego pokazuje najlepiej, że ów chaos jest tymczasowy, ale nie każdy jest to w stanie przetrwać.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz