Black Gold (2011)
Lubię historie o takich bohaterach jak książę Auda. Pomijani, ignorowani, którzy z tak a nie inaczej pojmowanego obowiązku wkraczają na drogę obcą ich duchowi. I choć mierzi ich to, co muszą czynić, robią to w imię wyższego dobra, a ponieważ są w tym dobrzy, stają się więźniami cudzych oczekiwań. I kończą w miejscu, które tak bardzo nienawistne im było na początku.
I właśnie dlatego trochę rozczarowało mnie "Czarne złoto". Obraz Annauda to standard kina historycznego. Dobrze skrojone, profesjonalnie wykonane. Jednak dramat głównego bohatera nie jest do końca wygrany. Biorąc pod uwagę obsadę, można było oczekiwać więcej. Ale tak samo było z "Siedmioma latami w Tybecie", więc przynajmniej Annaud pozostaje konsekwentny.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz