Afterschool (2008)
Chyba miałem zbyt wysokie oczekiwania wobec tego filmu (na okładce DVD same zachwyty oceny 4- i 5-gwiazdkowe). Niestety po seansie nie mogę pozbyć się poczucia niedosytu. Jak dla mnie film jest zbyt egzaltowany, koniec jest oczywisty od samego początku (no, nie od początku, a od sceny śmierci bliźniaczek). Jedyne więc, co tak naprawdę przykuło moją uwagę, to kreacja młodego Ezry Millera i to głównie w kontekście jego późniejszej roli w "Musimy porozmawiać o Kevinie". Ciekawie było zobaczyć, skąd "wyrósł".
Fabularnie film opiera się na dwóch filarach. Pierwszym jest typowa historia młodzieżowego wyalienowania. Robert jest zamknięty w sobie. Czuje się "inny", stara się tę inność ukrywać, przez co tylko jeszcze mocniej czuje własne wyobcowanie. Jednak nie potrafi do końca swoich fiksacji stłamsić. Staną się one obsesją, z którą będzie musiał żyć. Doprowadzi to do dualistycznego rozwarstwienia jego osobowości na podmiot i przedmiot wojerystycznej obserwacji.
Drugim filarem jest konstatacja współczesnego świata, w którym wszyscy stajemy się widzami głupoty i przemocy. Nie świadkami, lecz właśnie widzami, obserwującymi wszystko przez kamery w telefonach, na YouTubie i tym podobnych stronach, na pseudoamatorskich stronach porno. To medialne nasycenie podkręca chorobliwą ciekawość, a jednocześnie wzmacnia bierność. Kiedy bowiem dzieje się coś tragicznego, brutalnego, niespodziewanego, pierwszym odruchem nie jest niesienie pomocy czy próba przerwania sytuacji, a wyciągnięcie komórki i nagrywanie wszystkiego.
Wnioski jakie wysnuwa reżyser, są tak oczywiste, że większość widzów nie potrzebuje oglądać filmu, by je powtórzyć. I właśnie ten brak oryginalności i powierzchowność analizy tak bardzo mnie zawiodła. Szczególnie przy formie, która chce, byśmy film traktowali jako rzecz niebanalną.
Ocena: 6
A wnioskiem nie było to, że dorośli nie traktują dzieci poważnie, a być może raczej powinni?
OdpowiedzUsuńNie powiedziałbym, że jest to rzecz jednokierunkowa. Ja bym raczej powiedział, że w odniesieniu do dorosłych i dzieci, film pokazuje skrajny egotyzm tych dwóch grup, który uniemożliwia komunikację. Owszem dorośli nie zwracają uwagi na sygnały wysyłane przez dzieciaki. Z drugiej strony młodzież wysyła błędne sygnały, przez co tylko komunikację symulują. Co więcej obie strony kłamią i wykorzystują siebie do własnych partykularnych interesów.
OdpowiedzUsuńPrzez to "Afterschool" jawi się powtórka z Larry'ego Clarka.
Tak, ale czy główny bohater nie stara się powiedzieć dorosłym, że jest zły? I jest ciągle zbywany?
OdpowiedzUsuńOwszem, jest zbywany przez matkę, a psycholog bagatelizuje jego sytuację (nie mówiąc już o tym, że przekazuje treść rozmowy dalej). Jednak Robert nigdy nawet nie zbliża się do wyjawienia prawdy, choć ma kilka okazji. I nie może za to winić dorosłych. Jest tylko jeden moment, kiedy wyjawia część prawdy oraz chwila, kiedy wyrzuca z siebie prawdę, ale w taki sposób, że jest ona całkowicie nieczytelna.
OdpowiedzUsuńInterpretujesz obiektywnie czy z punktu widzenia dorosłych?
OdpowiedzUsuńAni jedno ani drugie. Interpretuję z obu punktów widzenia, ale to moja interpretacja, więc oczywiście jest subiektywna
OdpowiedzUsuńOglądam dużo filmów o dzieciach, bo czuję, że kiedy dorosnę, nie będę ich rozumieć.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę fakt, że większość filmów o dzieciakach kręcą osoby mające dzieciństwo dawno za sobą, to Ci nie grozi :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Jesteś dobrym człowiekiem.
OdpowiedzUsuń