Peel (2019)

Standard kina niezależnego. Główny bohater odstaje od społecznej normy. Z całą pewnością możemy go uznać za ekscentryka. Wokół niego są również inne kolorowe postacie, które na pozór mogą sprawiać wrażenie wraków życiowych, drani, narcyzów, ale pod wpływem głównego bohatera odsłaniają swoje wrażliwsze, szlachetniejsze oblicze. Oczywiście pojawia się śmierć, jest też miłość oraz podróż, która zmieni status quo.



Twórcy "Peela" nie silą się na oryginalność. Liczą, że zdołają kupić sobie przychylność widzów sympatycznymi postaciami i lekko dziwacznymi scenkami rodzajowym. I mają rację. Choć muszę powiedzieć, że na początku mnie nie kupili.

Pierwsza połowa, kiedy Peel musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, a w jego domu pojawiają się kolejni podejrzani współlokatorzy, średnio mi się podobało. Niby wszystkie sceny zostały zrobione zgodnie ze sztuką, ale nie czułem w tym naturalnego "flow". Wszystko było mechaniczne, a między bohaterami brakowało pierwiastka autentyzmu.

Dopiero kiedy Peel wyruszył w drogę, by odnaleźć swoich braci, poczułem, że oglądam fajny film. Druga część spodobała mi się dużo bardziej. Niestety zbyt szybko przemija, więc efekt jest nieco ulotny. "Peel" koniec końców jest tylko przyjemnym filmidłem. Jednym z wielu, jakie powstały w formacie kina niezależnego.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

Tonight I Strike (2013)