L'homme qui ment (1968)


W planach miałem dziś obejrzenie zupełnie innego filmu. Cieszę się jednak, że wyszło inaczej. Dzięki temu mogłem zobaczyć ten fenomenalny film. Aż mi wstyd, że dopiero teraz do niego dotarłem. Ale lepiej późno niż wcale.


"Człowiek, który kłamie" to film bardzo wiele wymagający od widza. Reżyser wystawia nas bowiem na ciężką próbę, tworząc film w duchu Merkurego (którego symbol – rtęć – pojawia się nawet na chwilę): zmienny, fałszywy, przewrotny, teatralny, histeryczny, psychodeliczny. Niczego nie można być tu pewnym. Kim jest narrator, kim jest reszta bohaterów, gdzie rozgrywa się akcja i kiedy? Ciekawe, czy film ten miał wpływ na Leosa Caraxa, bo jego "Holy Motors" wydaje się bardzo podobny do obrazu Alaina Robbe'a-Grilleta. O ile jednak w "Holy Motors" zmienność jest usystematyzowana, w "Człowieku, który kłamie" panuje nieprzewidywalna anarchia.

To otwiera drogę do miliona różnych interpretacji. Oczywiście na swoim podstawowym poziomie, ze względu na historię, którą (nie) opowiada, jest to sugestywna przypowieść o wojennej traumie, o ucieczce przed sobą, przed prawdą, o zagubieniu własnej tożsamości, o potrzebie bohatera, którego mit nie ma nic wspólnego z faktami, a rzeczywista postać staje się zakładnikiem tego, w co ludzie chcą wierzyć. W sensie ogólniejszym jest to opowieść o ludzkiej naturze. O próbach uporządkowania chaosu, jakim jest świat. Próbach, które sprowadzają się do kłamstw. Jednak lepsze jest kłamstwo o braku czegokolwiek. Film można też odczytywać jako opowieść o ludzkim umyśle, traktować jako podróż w głąb nieświadomości, o skomplikowanej relacji między przemocą, seksem, szaleństwem i śmiercią.

Ocena: 9

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)