Life of Pi (2012)

Oto film, który powinien polecać wiernym każdy rabin, ksiądz, pastor, mułła, lama, bramin itp., itd. "Życie Pi" pokazuje, że ideologiczne różnice pomiędzy religiami nie powinny wyznawcom przysłaniać prawdziwego wroga, którym jest panoszący się wszędzie sekularyzm. Ang Lee stworzył widowisko będące wielkim peanem na cześć stworzenia. Oszałamia wizją grozy i piękna, życia i śmierci, cudu i prozy codzienności. A wszystko po to, by ukazać chwałę Boga (bogów).


Lee, za autorem książki, przekonuje, że skoro są dwie wersje patrzenia na świat, a żadna z nich nie daje 100-procentowo pewnej odpowiedzi na temat genezy, to historia, która zawiera w sobie Boga jest po prostu historią lepszą. Dla osiągnięcia wyznaczonego celu zastosował najnowocześniejszą technikę i zrobił wszystko, by olśnić wizualnym spektaklem. W ten sposób paradoksalnie "Życie Pi" ma szansę stać się drugim "Brokeback Mountain". Tamten film zjednoczył w zachwycie hetero- i homoseksualistów. Ten film może połączyć wierzących i niewierzących.

Ocena: 7

Komentarze

  1. Nie poszłam do kina na Hobbita, to może pójdę na "Życie Pi". Choć tak bardzo smutno mi się ten film kojarzy. Dziewczyna zgwałcona i zabita przez 6 mężczyzn wyszła podobno przed tym zdarzeniem z kina po seansie "Life Pi". Ciekawe czy ona wierzyła w Boga. A jeśli tak, to czy do końca. Niech bóg teraz sprawi, żeby jej męczeństwo nie poszło na marne i poprawi los kobiet w Indiach. Wiem, wiem, Bóg nie jest od czynienia dobrze ludziom na ziemi, sami muszą sobie to robić, a czym więcej pokornego cierpienia tym wieksze prawdopodobieństwo na dostanie się do raju. Ale, mniejsza o to.

    piszesz: "to historia, która zawiera w sobie Boga jest po prostu historią lepszą." A może bardziej "łatwiejszą", a dopiero potem ewentualnie, z tego powodu "lepszą".

    I dalej: " W ten sposób paradoksalnie "Życie Pi" ma szansę stać się drugim "Brokeback Mountain". Tamten film zjednoczył w zachwycie hetero- i homoseksualistów. Ten film może połączyć wierzących i niewierzących."
    Myślisz, że faktycznie nastąpił wspólny zachwyt i zjednoczenie hetero- i homoseksualistów? Nie byłabym taka pewna.
    Czy wierzący i niewierzący mogą się połączyć, może w krótkim zachwycie nad jakimś pięknem, ale zaraz ci pierwsi poczują się lepsi, twierdząc, że to ich bóg tak to urządził. No dobrze, koniec gdybania, zobaczę to się wypowiem. Może masz rację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chcę spoilerować, ale przez to nie mogę za bardzo odnieść się do Twojego komentarza. Ang Lee bardzo sprytnie odpowiada na Twoje pytania. "Życie Pi" nie ucieka przed problemami śmierci, brutalności, przemocy, gwałtu i okrucieństwa. Lee jednak zmienia perspektywę/interpretację, co nie zmienia faktów, ale zmienia to, jak człowiek może sobie z nimi poradzić. Dla wierzących oczywiście byłoby lepiej, gdyby w filmie nie było drugiej historii, pełnej suchych, okrutnych faktów, wtedy właśnie wierzący mogliby się naprawdę poczuć lepsi. Ale ponieważ tak nie jest, niewierzący mogą film zaakceptować właśnie przez fakt, iż Bóg (bogowie, bo główny bohater jest jednocześnie wyznawca hinduizmu, katolicyzmu, islamu i judaizmu) jest tylko konstruktem psyche istniejącym, by uporządkować świat, wobec którego jesteśmy naprawdę niczym. Lee pokazuje majestat świata w taki sposób, że odziera widza z egocentrycznej perspektywy wyniesionej na ołtarze przez racjonalne. Jednostkowe "ja" jest kroplą w oceanie, niczym więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)