Henry Poole Is Here (2008)

Bardzo często zdarza się, że film latami czeka, aż go zobaczę. A kiedy w końcu go oglądam, nie mogę się nadziwić, że tak długo zwlekałem. Z takim przypadkiem nie mam jednak do czynienia tym razem. "Henry Poole powrócił" to rzecz irytująca swoją naiwną pozytywnością. Lubię bajeczki ubrane w szaty indie movie, ale tym razem twórcy przesadzili.


"Henry Poole powrócił" zarzuca widza tragediami, by potem pouczać go, że życie zaczyna się doceniać dopiero wtedy, kiedy stajemy się świadomi własnej śmiertelności, że najważniejsza na świecie jest nadzieja, a jej moc jest tak wielka, że nawet aktywnie się jej opierając i tak zostaniemy przez nią natchnieni.  Śmiertelnie chory główny bohater, jedna sąsiadka, która straciła bliskiego przyjaciela, druga, której córka w obliczu tragedii zamyka się jakby była autystyczna – trochę tego dużo. A kiedy doda się do tego tanie moralizatorstwo, robi się po prostu nudno i przewidywalnie.

Bardzo liczyłem na ten film. Niestety tym razem okazało się, że poza wyświechtaną formułą, twórcy nie mieli nic ciekawego do zaoferowania. Nawet całkiem fajna ścieżka dźwiękowa nie jest w stanie poprawić nastroju.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)