People (2002)
Dobrze, że najpierw zobaczyłem "Vibration(s)", bo też ta, chronologicznie wcześniejsza krótkometrażówka Christiana Monniera mocno mnie rozczarowała. I obawiam się, że mogłaby "zanieczyścić" odbiór tamtej.
Jak poprzednio, tak i tu socjologiczne zacięcia reżysera są aż nadto wyraźne. Tym razem jednak nie ma nic, co funkcjonowałoby jako bufor. Została więc pretensjonalna opowiastka o fotografie z artystycznymi ambicjami, pełna pozerskich ujęć. Ale i tak najgorsza jest sekwencja na komisariacie policji. Przesłuchujący fotografa glina zachowuje się co najmniej tak, jakby bohater był członkiem Al-Kaidy, a nie idiotą chodzącym półnago po ulicach Nowego Jorku. Jego reakcje są kompletnie nieproporcjonalne do tego, o co w tym wszystkim chodzi.
Ocena: 3
Jak poprzednio, tak i tu socjologiczne zacięcia reżysera są aż nadto wyraźne. Tym razem jednak nie ma nic, co funkcjonowałoby jako bufor. Została więc pretensjonalna opowiastka o fotografie z artystycznymi ambicjami, pełna pozerskich ujęć. Ale i tak najgorsza jest sekwencja na komisariacie policji. Przesłuchujący fotografa glina zachowuje się co najmniej tak, jakby bohater był członkiem Al-Kaidy, a nie idiotą chodzącym półnago po ulicach Nowego Jorku. Jego reakcje są kompletnie nieproporcjonalne do tego, o co w tym wszystkim chodzi.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz