Le capital (2012)
Pieniądz jest kobietą. I to dość bezwzględną królową w matriarchalnym świecie. Daje się bowiem posiąść tylko prawdziwym samcom alfa i to tylko na chwilę. Długość tej chwili zależy wyłącznie od zdolności samca do utrzymania pozycji alfa. Bowiem pieniądz nie daje chwili wytchnienia, domaga się ciągłej rywalizacji, nieustannego udowadniania, że jest się godnym jej wdzięków. Wystarczy jedno potknięcie, a już kogo innego obdarza swoją opływającą w luksusy i poczucie władzy uwagą. Pieniądz nie znosi też konkurencji. Wymaga 100% skupienia na sobie. Stąd bez skrupułów niszczy rodzinę, wypacza spojrzenie na innych ludzi, każe wszystko interpretować jedynie w terminach walki, korzyści i strat. A przede wszystkim uczy, że nikomu nie można ufać.
"Żądza bankiera" mogła się Gavrasowi udać. Kiedy skupia się na mechanizmach walki o wpływy, jest naprawdę bardzo ciekawie. Ale to reżyserowi nie wystarczyło. Musiał dołączyć do tego historię modelki, nadać całej opowieści moralizatorski wydźwięk z pseudocynicznym proroctwem. To niestety wypada znacznie słabiej, brzmi fałszywie i czyni z filmu kazanie z ambony. Może komuś taka konstrukcja się podoba. Mnie nie za bardzo.
Ocena: 5
"Żądza bankiera" mogła się Gavrasowi udać. Kiedy skupia się na mechanizmach walki o wpływy, jest naprawdę bardzo ciekawie. Ale to reżyserowi nie wystarczyło. Musiał dołączyć do tego historię modelki, nadać całej opowieści moralizatorski wydźwięk z pseudocynicznym proroctwem. To niestety wypada znacznie słabiej, brzmi fałszywie i czyni z filmu kazanie z ambony. Może komuś taka konstrukcja się podoba. Mnie nie za bardzo.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz