Lockout (2012)
Luc Besson chyba wpadł na pomysł tego filmu w kiblu, kiedy zwalczał zatwardzenie. Niestety zapomniał spłukać przez co teraz nas wszystkich nurza w szambie.
Ale żeby być całkiem fair, muszę przyznać, że gdyby ten film powstał ćwierć wieku temu i znalazłbym go wtedy w swojej osiedlowej, zapyziałej wypożyczalni VHS-ów, to pewnie by mi się spodobał. "Lockout" to taka mieszanka wszystkiego. Jest tu trochę i z "Ucieczki z Nowego Jorku" i z "Kopalni króla Salomona". Całość opiera się na absurdalnym pomyśle, który został zrealizowany przy pomocy dość prostackich efektów. Fajnie robi się dopiero koło 50 minuty, kiedy Snow w końcu spotyka córkę prezydenta i zaczynają się przekomarzać. Te dialogi scenarzystom się udały. Szkoda, że nic więcej.
Ocena: 4
Ale żeby być całkiem fair, muszę przyznać, że gdyby ten film powstał ćwierć wieku temu i znalazłbym go wtedy w swojej osiedlowej, zapyziałej wypożyczalni VHS-ów, to pewnie by mi się spodobał. "Lockout" to taka mieszanka wszystkiego. Jest tu trochę i z "Ucieczki z Nowego Jorku" i z "Kopalni króla Salomona". Całość opiera się na absurdalnym pomyśle, który został zrealizowany przy pomocy dość prostackich efektów. Fajnie robi się dopiero koło 50 minuty, kiedy Snow w końcu spotyka córkę prezydenta i zaczynają się przekomarzać. Te dialogi scenarzystom się udały. Szkoda, że nic więcej.
Ocena: 4
A ja sobie obejrzę. Lubie takie obrazy. Kino akcji przy którym nie trzeba myśleć.
OdpowiedzUsuńW takim razie będziesz zadowolony. Tu myślenie nie jest wskazane :)
Usuń