18 comidas (2010)
No proszę, nie wiedziałem, że Hiszpanie wciąż robią takie filmy. "18 spotkań przy stole" natychmiast skojarzyło mi się z takimi tytułami jak chociażby "Km.0" (który powstał dziesięć lat przed tym filmem). Czas jednak w żaden sposób nie poprawił podejścia twórców do tego rodzaju splotu wielu wątków w jedną opowieść. Powiedziałbym wręcz, że jest gorzej.
Jak to zwykle bywa, pomysł był całkiem fajny. Problem polega na tym, że kulinarny aspekt został zrzucony gdzieś na trzeci plan. Jest ledwie pretekstem, zamiast stać się równoprawnym elementem fabuły. Przez to całość pozostaje w sprzeczności z pierwszymi zdaniami wypowiadanymi z offu. Tak naprawdę posiłki nie mają tu większego znaczenia, równie dobrze większość scen mogłaby się odbywać bez udziału żywności. Tak pada pierwszy filar, na którym opiera się film.
Drugi filar wcale nie jest solidniejszy. Poszczególne historyjki są w większości słabe. Rozczarowują stereotypowym podejściem do tematu i brakiem wyrazistych postaci. Z całej gamy bohaterów moją uwagę przykuła tylko milcząca para staruszków. Głównie dlatego, że nie mogłem rozgryźć, czy jest to obraz optymistyczny (milczą, bo są ze sobą tak długo, że porozumiewają się bez słów), czy może przeciwnie – straszliwie pesymistyczny (milczą, bo są ze sobą tak długo, że nie mają już sobie nic do powiedzenia). Fajna jest też historia Vladimira i wiecznie nieobecnej Laury.
Ocena: 5
Jak to zwykle bywa, pomysł był całkiem fajny. Problem polega na tym, że kulinarny aspekt został zrzucony gdzieś na trzeci plan. Jest ledwie pretekstem, zamiast stać się równoprawnym elementem fabuły. Przez to całość pozostaje w sprzeczności z pierwszymi zdaniami wypowiadanymi z offu. Tak naprawdę posiłki nie mają tu większego znaczenia, równie dobrze większość scen mogłaby się odbywać bez udziału żywności. Tak pada pierwszy filar, na którym opiera się film.
Drugi filar wcale nie jest solidniejszy. Poszczególne historyjki są w większości słabe. Rozczarowują stereotypowym podejściem do tematu i brakiem wyrazistych postaci. Z całej gamy bohaterów moją uwagę przykuła tylko milcząca para staruszków. Głównie dlatego, że nie mogłem rozgryźć, czy jest to obraz optymistyczny (milczą, bo są ze sobą tak długo, że porozumiewają się bez słów), czy może przeciwnie – straszliwie pesymistyczny (milczą, bo są ze sobą tak długo, że nie mają już sobie nic do powiedzenia). Fajna jest też historia Vladimira i wiecznie nieobecnej Laury.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz